poniedziałek, 9 września 2013

Być jak Angelina Joli :)


Heh być jak Angelina Joli… ostatnio przeczytałam, że Angelina jest wspaniałą matką i partnerką dla Brada… nie wątpię, jest moją idolką od lat, fascynuje mnie podziwiam ją…


No więc i ja postanowiłam być jak Angelina, wspaniałą matką ( na szczęście dziecka jednego, a nie całej gromadki) i wspaniałą „perfekcyjną” panią domu… coś za coś, związku z tym sami rozumiecie nie miałam czasu na blogowanie…


Co zrobiłam aby być bliżej tego jaka jest Angelina J. pokoleji  :


W związku z tym, że mam dostęp do ekologicznych warzyw i owoców postanowiłam zabezpieczyć nas na zimę… co okazało się z 4,5 miesięcznym dzieckiem nie takie łatwe, ale „ja? Ja nie zrobię, ja nie dam rady?!” Trzeba się popisać ( pierun wie przed kim) i na trzaskać przetworów, nie na rok, nie na jedną zimę, na dwie co najmniej :) jak szaleć to szaleć, w końcu chcę dorównać samej Angelinie J. :)

Buraczki, buraczki, buraczki… walka była okropna, skończyła się obdartymi pofarbowanymi okrutnie rękoma, ale co 50 słoików jest – jest!!! Sama Angelina by mi tego zapasu pozazdrościła :)


Temat śliwek przewijał się już, a drzewa w ogrodzie mojego teścia są dwa, więc teraz było podejście nr dwa :)  na szczęście nie obrodziły w tym samym czasie bo chyba po nocach musiałabym słoiki gotować… jak na matkę, której niedoścignionym wzorem jest Angi wlazłam na sam szczyt drzewa, dodam, że niczym Lara Croft wykazałam się ogromną elastycznością, wiadra śliwek rwałam w tempie ekspresowym i co efekt końcowy 25 słoików litrowych dodam plus cała zamrażarka śliwek – na szczęście słoików zabrakło bo rwałabym i zaprawiała do dziś :) 


O ogórkach nie będę wspominać nawet, na szczęście moje i mojej Julki był wysyp miesiąc wcześniej i już stoją w piwnicy ukiszone :)


Morał jakiś jest i konkluzja na koniec:

Po pierwsze nie jestem pewna czy Angelina sama rwie buraki, potem ora grządkę, czy sama trze buraczki, wątpię, ma przecież przepiękne dłonie nie wyglądają na takie co trą same buraczki na 50 słoików… no to tu chyba Angeline J. prześcignęłam  :) plus dla mnie :)



Po drugie wątpię aby Joli właziła na drzewo sama i obdzierała sobie tą gładką skórę tylko po to aby śliwki zaprawić, jej pewnie na drzewo wchodzi Brad Pitt znów plus dla mnie :)


Po trzecie w tym wszystkim dla mojego własnego Brada Pitta ugotowałam pyszny obiad i upiekłam pachnące ciasto czekoladowe oczywiście ze śliwkami :) kolejny punkt dla mnie :)


No i czas na Juleczkę moja kochana córeczka wszystko zaprawiała razem ze mną, i tu znów były siły i czas aby pstryknąć zdjęcie na bloga więc punk czwarty dla mnie :)


No Angelina 4:0 dla mnie!!! :)











Jula ma na sobie:

Sukienkeczka 5*10*15
Body F&F

opaska ArtistMam

Miłego poniedziałku dla Was :*

5 komentarzy:

  1. Świetny wpis... ciekawie się czyta...I jestem zdania ze polska matka jest lepsza od Angeliny, bo wszystko robi własnymi rękoma... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze się czyta... :):):) cudnie ogląda :) więcej :D

    OdpowiedzUsuń